ALL RIGHTS RESERVED

środa, 28 grudnia 2011

Post Christmas Post

Witam,

 Święta spędziłam u męża w Irlandii dlatego nie za bardzo miałam czas i możliwości żeby blogować.
Mam nadzieję, że miło Wam upłynął ten czas i za bardzo się nie przejadłyście :) U nas było deszczowo, zimno i wietrznie ale całkiem miło spędziliśmy Wigilię i pierwszy dzień świąt u mojego brata, ostatniego dnia dziecko nam się pochorowało więc spędziliśmy go przed telewizorem, ja oczywiście przy okazji szydełkując :) Na Sylwestra jeszcze planów nie mamy ale tutaj w Irlandii nie ma już takiego klimatu, nie ma fajerwerków ani ludzie nie spotykają się w centrum miasta....
A po powrocie szara rzeczywistość... Podczas gdy ja jestem tu w moim domu odbywa się remont więc czeka mnie sporo sprzątania...
Anyway... CHCIAŁAM WSZYSTKIM ŻYCZYĆ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2012, ŻEBY BYŁ LEPSZY OD POPRZEDNIEGO PEŁEN NOWYCH TWÓRCZYCH PROJEKTÓW.

HAPPY NEW YEAR :)

Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że spędzimy razem kolejny rok :)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Wyzwanie śnieżynkowe 1

Oczywiście z małym poślizgiem ale mam nadzieję, że nadrobię w trakcie zaległości :) Miałam w zamyśle wszystkie śnieżynki robić czółenkiem ale kompletnie mi to nie szło więc wróciłam do kochanej igły... Od razu szybciej i ładniej poszło...
Wzór miałam ściągnięty z Internetu w wersji papierowej i nie wiem kto jest autorem ale na pewno nie ja :(

czwartek, 1 grudnia 2011

Zaległości

Dzisiaj troszkę was zasypię zdjęciami :) Ostatnio jakoś nie było światła do robienia zdjęć więc dziś korzystając z ładnej pogody i wczesnej pory nadrobiłam zaległości :)
Ten czerwony naszyjnik z elementów z recyclingu....
 Ten niebieski wełniaczek powstał z akrylowej wełny i stalowej linki...
 Pióra z recyclingu- postanowiłam dodać do nich metalowe blaszki, które też układają się troszkę jak piórko...
 Kolczyki z naszyjników....
 I zielona bransoletka na drucie pamięciowym... postanowiłam dodać do niej romantyczne serduszko...
A teraz wracam do pracy poobrabiać zdjęcia bo zamierzam się wystawić w kolejnej galerii... Zdjęcia mają być w formie kwadratu i jakoś nijak nie chcą fajnie wyglądać...
tutaj można kupić prezentowane prace- Art Stacja
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)

piątek, 25 listopada 2011

Forest

Moje miejsce do pracy zdaje egzamin :) Ciągle coś nowego powstaje ;) Na przykład ten naszyjnik. Motyw frywolitkowy wykonany z nici lizbeth nr 10. Kiedyś (chyba jeszcze latem)zakupiłam ją u Midii i tak mi się spodobała, że szkoda mi było jej zepsuć... W końcu ją ruszyłam i zakochałam się w niej bo jest idealna do frywolitek moim zdaniem :) Do motywu doczepiłam lekkie, metalowe listki i łańcuszek w kolorze złotym, długość 55-58 cm.

Robię także porządki i postanowiłam posprzedawać w końcu swoje dzieła, które tak robiłam do szuflady i od dziś moją biżuterię można kupić w Galerii Cepelandia

wtorek, 22 listopada 2011

Kącik do pracy...

Dzisiaj chciałam się podzielić z Wami jak zorganizowałam sobie mini kącik do pracy  :p i przy okazji pochwalić się serwetką, którą wydziergałam ostatnio... Już kiedyś taką robiłam tylko w kolorze bordo (tutaj). W sumie to nie lubię serwetek ale robienie ich mnie odpręża...
Kiedy mój mąż przyniósł mi do domu znalezione białe lusterko z szufladką postanowiłam połączyć te dwa elementy, uporządkowałam biurko, przestawiłam drukarkę, papierzyska do segregatora, przemalowałam tablicę korkową (pomysł z jakiegoś programu o aranżacji wnętrz)... Mam teraz kawałek swojej własnej, prywatnej przestrzeni w romantycznych, dziewczyńskich kolorach (przydałoby się przemalować ścianę:)
Wygląda to tak:
 A tu tablica...
 Coś czuję, że to dopiero początek  bo jeszcze nie jestem w 100 procentach usatysfakcjonowana końcowym efektem :) Bardzo chętnie zobaczę jak wyglądają wasze miejsca do tworzenia tych pięknych rzeczy... Może coś mnie zainspiruje....


I na koniec jeszcze kolejna szydełkowa śnieżynka. Wzór pochodzi z książki, o której już pisałam w poprzednim poście :)

Całkiem fajnie wyszła bo jest taka lekka i puszysta jak prawdziwy płatek śniegu :)
Przy okazji chciałam podziękować za miłe komentarze i, że jesteście tu ze mną :*

niedziela, 20 listopada 2011

szydełkowe gwiazdki...

 Dwie wypatrzyłam u Lacrimy (tutaj). Mi nie wyszły tak ładnie bo jakąś wkurzającą włóczkę miałam :), poza tym nigdy nie będę w tym tak dobra :) a wzór na trzecią pochodzi z tej książki... Mimo, że krzywe to i tak zawisną na świątecznej choince :)

czwartek, 17 listopada 2011

odkurzanie...

No cóż... pora tu trochę odkurzyć :) Jak mnie nie było to byłam u męża w Irlandii... Załatwiałam różne sprawy urzędowe i nadrabiałam zaległości towarzyskie. Coś tam trochę poszydełkowałam w międzyczasie ale na razie kilka części większej całości mam więc nie ma co pstrykać fot...
Toteż wrzucę dziś zdjęcia bransoletki, którą zrobiłam na wymiankę z Monią
Trochę nam się to przeciągnęło w czasie. Nie mam zdjęć zrobionych przez Monię kolczyków, gdyż jeszcze tego samego dnia jednego zgubiłam :( Jak pech to pech. Ale Monia to kochana dziewczyna, obiecała mi dorobić drugi więc jeszcze doczekają się fotki ;)

Doszły mnie słuchy, że właścicielka zadowolona...

poniedziałek, 17 października 2011

czwartek, 13 października 2011

Kokosowe zęby...

Dziś mam do pokazania kolczyki, które absolutnie uwielbiam. Wykonane z zębów z kokosa, na dłuuuugim łańcuszku. Są bardzo lekkie i fajnie wyglądają jak się majtają we włosach:) Długość bez bigla 10 cm.
Tadam!


Jak zwykle nie mogłam się zdecydować które zdjęcie wybrać... :/

środa, 12 października 2011

Jesienna wymianka u Luny

Wczoraj otrzymałam paczuszkę z rzeczami z wymianki od Paauliski. Oto co otrzymałam:
Uroczego jeżyka z masy solnej (chyba)- już bawi się nim dziecko, kolczyki grzybki, przywieszka listek, własnoręcznie wykonana kartka i pudełko decoupage z motywem grzybków... Serwetki do decoupage, saszetkę Cappuccino i saszetkę LaFesty.
A ja wysłałam... nie wiem czy mogę zdradzić, ale przesyłka już w drodze więc co mi tam...
Wysłałam naszyjnik, który osobiście uwielbiam i kusiło mnie żeby zostawić sobie bo świetnie się układa i wygląda. Wykonałam go z metalowych, różnokolorowych blaszek... nadłubałam się przy tym, że ho, oraz te kolczyki, dorzuciłam jeszcze herbatkę z hibiskusa przywiezioną z Egiptu, i kilka przydasi ... Mam nadzieję, że nowa właścicielka będzie zadowolona.

czwartek, 6 października 2011

...

Ostatnio tak się zastanawiam czy jest sens zajmowanie się rękodziełem i pisanie tego bloga... W domu mam wieczny artystyczny nieład, wszędzie leżą jakieś przydasie, porozpoczynane i gotowe projekty... Teraz przymierzam się do remontu i zastanawiam się gdzie to wszystko mam upchnąć na ten czas w moim małym mieszkanku... Na blogu cisza, nawet jak prezentuję jakąś pracę- zero odzewu czasami mnie to wszystko dołuje... A może to jesień po prostu... 
P.S. Do dziewczyn co brały udział w Candy: powysyłałam wam paczki oprócz jednej bo Pani Na Poczcie powiedziała mi, że zły kod... a w książce z kodami nie mogłam znaleźć tej miejscowości, oczywiście Pani nie chciała mi pomóc w szukaniu... a więc Olga proszę o podanie dokładnego adresu na maila .

sobota, 1 października 2011

Wyniki Candy

Ręczna maszyna losująca wytypowała O.M. oraz Lucynę.... Ale dla pozostałych osób też mam drobne upominki :) Proszę o adresy na maila.

środa, 28 września 2011

...

Przypominam o moim candy, do wygrania dużo kolorowych serwetek do decoupage i drewniane bransoletki. Zapisy do 30 września...

niedziela, 25 września 2011

Po ulopie

Niektórzy smucą się, że urlop się kończy i muszą wracać... Ja jestem szczęśliwa, że już w domu bo to był okropny urlop Już na lotnisku w Egipcie w autobusie miałam bardzo nieprzyjemną sytuację.Wepchnęli nas do autobusu jak śledzie i pech chciał, że mi wypadło stać blisko kierowcy... Po chwili czuję jak mnie ktoś ciągnie za rękę, omal się nie przewróciłam. To oczywiście kierowca ciągnął mnie żebym koło niego usiadła, zapewne ze względu na mój kolor włosów. Moje grzeczne odmowy oczywiście nie skutkowały przy okazji złapał mnie za cycki, musiałam się siłą wyrwać... Poczułam się strasznie zniesmaczona i wiedziałam już, że to nie będzie udany urlop.... Przyjechaliśmy w nocy, położyliśmy się spać a w środku nocy dziecko dostało bardzo wysokiej gorączki... Był cały rozpalony, czerwony i majaczący... W życiu się jeszcze tak nie bałam.... Jak na złość zapomniałam wziąć syrop na gorączkę, przypomniałam sobie o nim w drodze na lotnisko do Wrocławia. Staraliśmy się go troszkę ochłodzić pod letnim prysznicem (co było równie traumatycznym przeżyciem i dla nas i dla niego) a potem do recepcji żeby nas zawieźli do lekarza. U lekarza oczywiście dziecko nie chciało współpracować więc wizyta była kolejnym koszmarem... Zbadał go i dał nam syrop na gorączkę... Gorączka spadła w końcu ale przez cały urlop dziecko było zmęczone, marudzące i nie za wiele jadło. Spało po 3 godziny dziennie i o 19 zasypiało już na noc. Większość urlopu spędziliśmy więc w pokoju hotelowym :(
Nie miałam weny na zdjęcia, nie kupiłam też sobie żadnej fajnej biżuterii bo nie było na to czasu. A na lotnisku zjedliśmy chyba najdroższe hamburgery w życiu bo za 3 plus frytki zapłaciliśmy 20 dolarów :)
Na szczęście w drodze powrotnej nie mięliśmy już żadnych nieprzyjemnych sytuacji, nie licząc gbura przy odprawie paszportowej we Wrocławiu... Mówię wam ani dobry wieczór, ani dziękuję ani się nie uśmiechnie... Ale do tego już w Polsce przywykłam :)

czwartek, 15 września 2011

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...